piątek, 22 stycznia 2010

pati yang in da warszawa

krótko, nudnawo, czasami ze zbędną teatralnością, dobrze, że za darmo. poza tym, żeby nie wiem jak pani się starała to i tak pozostaje polską wersją depeszów, portishead itp.

ps. chyba jej z fagasem nie wyszło, bo o powrocie do polski mówiła i już nie usłyszę flykillera. bu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz